gornik
     
Newsy

<-- Cofnij

Historia: Pierwszy zastępca - Ryszard Wieczorek/ 2013-04-03 13:43:02 / Marcin Durczak /

Grażyna Kulesza Szypulska - Dziś kolejna porcja wspomnień ... Jakże często pamiętamy o tytułach i graczach - legendach. Tymczasem koszykówka to jedna z najbardziej zespołowych gier i tylko współpraca całego zespołu przynosi sukces. "Górnik miał drużynę" - pisali po sukcesie w 1988 polscy dziennikarze. Oto jeden z tej drużyny - Ryszard Wieczorek. Na jego szyi też zawisło złoto. W trzech meczach z wrocławską Gwardią zdobył 49 punktów. Już w 1987 zwrócił na siebie uwagę ówczesnych mediów, w tym najbardziej prestiżowego dziennika sportowego "Przeglądu Sportowego". Kim był dla Górnika - przeczytacie. A co robi teraz? Nie wiem... Może odezwie się do nas? Oto tekst zamieszczony na łamach „PS” 17 lutego 1987r.




Wręczenie medali Mistrzów Polski,
od lewej: Ryszard Wieczorek, Wojciech Krzykała, Jacek Kałuża, Mariusz Winiarski, Zenon Kozłowski.


W październiku tego roku skończy 30 lat, dopiero jednak w tym sezonie poznała go cała koszykarska Polska. Jest siódmym strzelcem ekstraklasy, uzyskuje średnio 21 punktów w meczu. Szybko zdobył zaufanie trenera, uznanie kolegów z boiska, sympatię kibiców.
Szczególnie podziwiany jest w Wałbrzychu. Bo RYSZARD WIECZOREK to koszykarz miejscowego klubu, Górnika.

W 1977 roku wałbrzyszanie uratowali swoją pozycję w ekstraklasie tylko dzięki barażom.
W roku następnym zajęli w tabeli ósme miejsce, ostatnie, które gwarantowało pozostanie w elicie. Dla szefów klubu stało się jasne, że chcąc myśleć o dalszych występach w lidze, trzeba koniecznie wzmocnić zespół.

„Emisariusze” z Wałbrzycha wyruszyli więc w Polskę. Kilku z nich trafiło do Krakowa, a dokładniej - do Nowej Huty. Przyjechali po Sudę, najlepszego gracza drugoligowego beniaminka. Rozmowy z działaczami Hutnika nie przebiegały po myśli gości. Niezadowoleni przybysze obejrzeli jeszcze jeden trening i postanowili, nie chcąc wracać z pustymi rękoma, zabrać innego koszykarza z hutniczego klubu. Wybór padł na Ryszarda Wieczorka, skrzydłowego mierzącego 198 centymetrów, starszego od Sudy o dwa lata. Tym sposobem w ciągu roku awansował z trzeciej do pierwszej ligi i znalazł się w Wałbrzychu.

Niełatwo było jednak o miejsce w składzie pierwszoligowego zespołu. Grę w drużynie „robili” wtedy Zbigniew Słomiński, Mieczysław Młynarski, Jan Krzesiak, Wojciech Krzykała. Na ławce rezerwowych przygotowywali się do wejścia na parkiet: Zenon Kozłowski, Jacek Bukiel, Stanisław Ignaczak, Stanisław Kiełbik.

Mówi Wieczorek:
- Grałem jako 9-10 zawodnik, niewiele czasu spędzając na boisku. Trener Stanisław Rytko pozwolił mi na pierwszoligowy debiut 20 stycznia 1979 roku. Podejmowaliśmy wtedy w Wałbrzychu ŁKS. Wygraliśmy ten mecz 107:70, już do przerwy prowadząc 26 punktami, ale moich osiem pamiętam do dziś.

Jan Lewandowski, obecnie pierwszy trener Górnika w Wałbrzychu:
- Pamiętam dobrze Ryśka z tamtych pierwszych lat w lidze. Jako ostatni zawodnik grał niewiele, ponieważ skład był mocny. Imponował już wtedy łatwością rzutu. Miał zadatki na niezłego gracza, ale brakowało mu ogrania. Pełnił funkcję „pierwszego zastępcy” Młynarskiego, a że on grał w tamtych latach doskonale, Wieczorek musiał czekać na swoją szansę.

W Wałbrzychu pracował (obecnie jest drugim trenerem Górnika) Teodor Mołow, trener pochodzenia bułgarskiego. I właśnie za pośrednictwem Mołowa, z klubu Dunaw Ruse nadeszła do Górnika propozycja podpisania kontraktu na grę w bułgarskiej lidze jednego z zawodników z Wałbrzycha. Bułgarom marzył się oczywiście Młynarski, ale ostatecznie zgodzili się na zmiennika „Młynarza”.

Mówi koszykarz:
- Polski Związek Koszykówki nie czynił przeszkód i... stałem się pierwszym koszykarzem grającym na kontrakcie zagranicznym w kraju socjalistycznym. Na moim transferze wszyscy zyskali. Klub nowe komplety strojów i coroczne wyjazdy na Bałkany, PZKosz. możliwość przeprowadzenia obozu juniorów koło Ruse, a ja szansę występów na parkiecie.
- Gdy w 1982 roku przeniosłem się do Dunawa, drużyna właśnie awansowała do ekstraklasy. Ale nie był to prawdziwy beniaminek. Przez kilka wcześniejszych lat zespół balansował na granicy pierwszej i drugiej ligi, spadając lub grając w barażach. Nie miałem więc specjalnych kłopotów ze znalezieniem miejsca w składzie i w krótkim czasie stałem się podstawowym graczem pierwszej piątki. Z reguły spędzałem na boisku prawie czterdzieści minut, zdobywając sporo punktów. Awansowaliśmy coraz wyżej w tabeli, a bułgarscy trenerzy wyrażali zadowolenie z mojej postawy i postępów całego zespołu.

Po dwóch sezonach w Ruse grałem już z drugim Polakiem, Jackiem Kalinowskim z wrocławskiego Śląska osiągając wtedy najlepsze wyniki. Na jeden sezon przyjechał również Wojciech Krzykała.

Te cztery lata występów w Bułgarii okazały się dla mnie bardzo udane, choć nie przewidywałem, że dokonają przełomu w mojej koszykarskiej karierze. Latem ubiegłego roku, podczas pobytu wałbrzyszan na obozie w Bułgarii stało się coś, co zmieniło moje plany. Tadeusz Reschke, kapitan drużyny, powiedział, że z Górnika odchodzi Młynarski i potrzebują człowieka na jego miejsce. Zaproponował mi ten wolny etat. Również trener Lewandowski zachęcał do powrotu, obiecując grę przez czterdzieści minut.
Postanowiłem wracać, a w Ruse żałują chyba tej decyzji. Dunaw jest teraz zagrożony spadkiem.

Trener Lewandowski:
- Z Wieczorkiem podczas jego pobytu za granicą, miałem stały kontakt. Wiedziałem, że stał się bardzo dobrym koszykarzem, mogącym dźwignąć ciężar gry i decydować o losach walki.
Bułgarzy bardzo chwalili go i chcieli, aby pozostał u nich. A ja byłem pewny, że Rysiek i w Polsce będzie wybijającym się graczem.

Raz jeszcze Wieczorek:
-Trochę obawiałem się ponownych występów w polskiej lidze. Miałem za zadanie wypełnić lukę w ataku po odejściu „Młynarza”, a to nie było łatwe i nie działało uspokajająco. Poza tym z drużyną zacząłem trenować dopiero tydzień przed rozpoczęciem sezonu, nie biorąc udziału w żadnym obozie przygotowawczym.
Nadszedł wreszcie 3 października. Mecz w Bytomiu ze Stalą Bobrek, miał być pierwszym spotkaniem Górnika w sezonie 86/87 i moim drugim debiutem po czterech latach przerwy. I debiut się udał. Rywale zeszli z parkietu pokonani, a ja uzyskałem 16 punktów. W całej dotychczasowej karierze w kraju nie zdobyłem wiele więcej. Trener i koledzy byli zadowoleni z mojej gry.

Przed moim wyjazdem skład Górnika był na pewno silniejszy, lecz obecnie naszym największym atutem jest gra zespołowa. Próbowałem też porównywać poziom obu lig, bułgarskiej i polskiej. Porównanie wypada bez wątpienia na naszą korzyść.

Jak ocenić naszą ekstraklasę po tych kilku latach mojej nieobecności ? Nie występuje już obecnie tylu wybitnych zawodników co przed laty, a młodych koszykarzy, dorównujących umiejętnościami starym mistrzom, jest niewielu.
Tadeusz Reschke, kapitan zespołu:

-Po odejściu „Młynarza” Rysiek uzupełnił lukę w ataku i rozwiązał w pewnym stopniu problem z wysokimi. Jest może nieco statyczny, ale nadrabia to skutecznością. Zawsze możemy liczyć na jego 20 punktów.
Wojciech Krzykała, najstarszy zawodnik w składzie:
-Cenię go nie za skuteczność w ofensywie, lecz za grę w obronie. Nie tylko walczy na tablicach i sporo zbiera, ale też „nie odpuszcza” w kryciu rywali.

Wysłuchał: Wojciech MICHAŁOWICZ

<-- Cofnij

Publikowane na tym serwisie komentarze są tylko i wyłącznie osobistymi opiniami użytkowników. Serwis nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za ich treść. Użytkownik jest świadomy, iż w komentarzach nie może znaleźć się treść zabroniona przez prawo.
dodaj komentarz | Komentarze:
lebron23
2013.03.29 16:28:19
IP: 78.105.88.99
byly koszykarz gornika mateusz nitsche zawodnikiem ASSECO
Grafika: StrzeliStudio / Html&css: adrian-pawlik.pl / hosting: www.hb.pl