gornik
     
Newsy

<-- Cofnij

Niespodziewana porażka w Poznaniu/ 2024-01-22 07:58:59 / Marcin Durczak /

walbrzych.dlawas.info - Górnik Zamek Książ Wałbrzych przegrał niespodziewanie z Eneą Basket Poznań 88:92. Gospodarze przerwali serię czterech niepowodzeń z rzędu, choć ich zmiennicy zapewnili ledwie dwa punkty. Nasi zagrali bez nowych nabytków: Huberta PabIana i Mateusza Czempiela.

(9-12) Enea Basket Poznań - (16-5) Górnik Zamek Książ Wałbrzych 92:88

Górnik: Góreńczyk 19, Jackson 17, Kowalenko 13, Margiciok 10, Jakóbczyk 10, Niedźwiedzki 6, Dawdo 6, Durski 4, Han 3, Wilk 0.
Najwięcej dla Enei Basketu: Pułkotycki 24, Randolph 21.



Wałbrzyszanie nie dali rady w stolicy Wielkopolski, choć trafili aż 56 proc. z gry. Do tego wygrali walkę o zbiórki 34:24. U rywali 24 punkty zdobył Patryk Pułkotycki, który w poprzedniej kolejce ani razu nie trafił do kosza, pudłując wszystkie 7 rzutów z gry. Pomimo porażki, podopieczni Andrzeja Adamka zachowali pozycję lidera rozgrywek Pekao S.A. 1 Ligi.

„Alkohol nie da wam odpowiedzi, ale pozwoli zapomnieć pytanie”- to sentencja na drzwiach toalety w jednym z praskich barów, którą polskim czytelnikom przybliżył znany czechofil Mariusz Szczygieł. Ja w alkoholach nie gustuję, ale także chciałbym zapomnieć. Zapomnieć o gorącym okresie transferowym w Pekao S.A. 1 Lidze.

15 stycznia zamknięto okienko transferowe w koszykarskiej Pekao S.A. 1 Lidze. Zamknięto je z hukiem, aż zawiasy zaskrzypiały, bo właśnie tego dnia kilka klubów potwierdziło swoje ruchy kadrowe. Jednym z nich był Górnik Zamek Książ Wałbrzych. To właśnie 15 stycznia odetchnąłem z ulgą. Mniej więcej od połowy grudnia mój spokój zakłócał internetowy szum informacyjny. Świszczało codziennie, a ten świst wyrażały krótkie dźwięki przychodzących wiadomości. Z zadziwiającą regularnością informacjom tekstowym towarzyszyły połączenia. Pisali i dzwonili znajomi. Duża grupa znajomych. Jedni przekazywali zasłyszane plotki transferowe, drudzy o te plotki dopytywali. Co planuje Górnik? Ile mają pieniędzy na wzmocnienia? Rozpoczęły się analizy, dywagacje, długie pisanie na smartfonie lub też niekończące się rozmowy telefoniczne. Przez miesiąc byłem świadkiem projekcji marzeń, życzeń i oczekiwań kibiców, które przepoczwarzyły okienko transferowe w koszykarską telenowelę.

Stało się jasne, że Górnicy szukają kogoś pod kosz, kto okazałby się od razu wartością dodaną oraz młodzieżowca na obwód, do zwiększenia rotacji wśród graczy U-23. Wałbrzyscy działacze początkowo zapędzili się do odległego Izraela, gdzie w Tel-Awiwie znaleziono tamtejszego środkowego z polskim paszportem. Drugi z kandydatów, Amerykanin, jest żonaty z Polką, ale z kolei nie posiada paszportu z orzełkiem, co zdyskwalifikowało go bardziej niż wątpliwej jakości liga w Kosowie, w której ostatnio występował. Potencjalne ruchy w kontekście młodzieżowców też bulgotały w gorącym kotle domysłów. Najczęściej przewijały się cztery nazwiska, jedne głośniejsze, drugie zupełnie marginalne. Gdy pewnego dnia źródła donosiły o porozumieniu z obwodowym z ekstraklasowej Arki, odetchnąłem. „Uff, telenowela dobiega końca”, pomyślałem. Nic z tych rzeczy. Z „potwierdzonych” przenosin tego koszykarza wyszły nici, a telenowela wróciła na afisz, z nowym sezonem niedopowiedzeń.

Wibrujący lub rozbrzmiewający telefon stał się dla mnie uciążliwy. Zaburzał codzienne obowiązki zawodowe, całkowicie niezwiązane z koszykówką, czy mediami. Smartfon stał się wrogiem, ale także pokusą. Kolejna plotka mogła przecież przerodzić się w fakt. Zmęczenie kolejnymi przypuszczeniami kłóciło się z czystą ciekawością. Moi informatorzy wydawali się niestrudzeni, niemal codziennie donosząc o kolejnych zasłyszanych nazwiskach. Inni z kolei nie przestawali dopytywać, kto do tego Górnika wreszcie dołączy. Im bliżej było do zamknięcia okienka, tym bardziej czułem się zmęczony tym wątpliwej jakości serialem. To nie był trzymający w napięciu hit z gwiazdami kina, bliżej mu do tasiemca, gdzie akcja nie posuwała się zbytnio do przodu. Sygnał przychodzącej wiadomości lub połączenia przestawał być pokusą, stając się trochę jak upierdliwy klocek Lego, zagubiony na dywanie i nadepnięty gołą stopą.

Nazwisko Huberta Pabiana pojawiało się w plotkach późno, jako plan C pod kosz, jakże inny od tych dwóch pierwszych. Silny skrzydłowy przecież nie lubi grać pod obręczą, a przede wszystkim dobrze rzuca za trzy, a w tym elemencie Górnik ma problemy. To opcja racjonalna, bo sprawdzona. 35-latek grał już w przeszłości w Wałbrzychu, gdy nasi meldowali się w finale. Stąd podpis pod jego kontraktem nie wywołał większych pojękiwań kibiców. W kwestii młodzieżowca było już inaczej. Umowę podpisano z Mateuszem Czempielem. Jeżeli Pabian był górniczym planem C, to były już gracz Śląska II Wrocław mógł figurować jako plan X. I tak jak X, pozostaje niewiadomą, bo w stolicy Dolnego Śląska niewiele właściwie grał. 22-latek wydaje się produktem ubocznym przegranej przez Górnika licytacji o pewnego rozgrywającego z Zielonej Góry, który ostatecznie trafił do najgroźniejszego rywala.

Nasi zapewne nie odpuszczą i będą walczyć na parkiecie aż do utraty tchu, także w fazie play-off. Czy tym razem, na finiszu, będą pijani ze szczęścia?

<-- Cofnij

Publikowane na tym serwisie komentarze są tylko i wyłącznie osobistymi opiniami użytkowników. Serwis nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za ich treść. Użytkownik jest świadomy, iż w komentarzach nie może znaleźć się treść zabroniona przez prawo.
dodaj komentarz | Komentarze:
Grafika: StrzeliStudio / Html&css: adrian-pawlik.pl / hosting: www.hb.pl