gornik
     
Newsy

<-- Cofnij

Bartłomiej Dzedzej - wywiad z kibicem i prezesem Astorii/ 2024-02-20 15:03:14 / Marcin Durczak /

Bartłomiej Dzedzej - zapraszamy do przeczytania wywiadu z kibicem i prezesem Astorii Budgoszcz, który przeprowadzili kibice Wałbrzyskiego Kotła.



WK: Wywodzi się Pan ze środowiska kibiców, kiedyś prowadził Pan doping na Astorii. Jak to się stało że został Pan prezesem Astorii Bydgoszcz?

BD: Tak to prawda, zanim zostałem prezesem byłem kibicem, prowadziłem doping oraz przygotowywałem oprawy. W tym samym czasie mocno angażowałem się w pomoc klubowi przy organizacji spotkań domowych. W sezonie 2010/2011 walczyliśmy o pozostanie w I lidze. W czasie serii play-out w Lublinie, ówcześni członkowie zarządu powiedzieli, że Jacek Borkowski będzie chciał rezygnować z funkcji prezesa i widzą mnie na czele klubu. Wydawało mi się to wtedy abstrakcją i nie zgodziłem się. Miałem wtedy 26 lat, czułem się w 100% kibicem i uważałem, że nie jestem odpowiednią osobą. Jednak determinacja członków zarządu oraz samego Jacka, przekonały mnie aby podjąć się tego wyzwania. Ta wspaniała przygoda trwa już 13 lat, a wydaje się jak by to było wczoraj.


Jak ciężka jest praca prezesa klubu? Co było dla Pana największą trudnością w początkowej fazie bycia prezesem?

Praca jako prezes klubu który kochasz jest z jednej strony ciężka, ale z drugiej strony robisz coś co kochasz. Pracujesz dla klubu który jest dla Ciebie jedną z najważniejszych części Twojego życia. Na pewno są trudne momenty, zwłaszcza kiedy drużynie nie idzie, kiedy Twój ukochany Klub przegrywa. Nie jest łatwo karać lub przeprowadzać trudne rozmowy z zawodnikami czy trenerami.
Najtrudniejsze na początku było przestawienie się z roli kibica, na prezesa. To wymagało innego spojrzenia na podejmowane decyzje i zrozumienia, że te decyzje trzeba podejmować pod kątem dobra klubu, a nie własnych przekonań. Bardzo trudnym momentem były również pierwsze lata z nowymi osobami w klubie. Zarządzanie drużyną, a zarządzanie zespołem ludzi w biurze, powierzanie im obowiązków, pozwolenie aby ktoś zrobił coś po swojemu, też nie było łatwe.


Nie każdy wie, ale Górnik i miasto Wałbrzych darzy Pan chyba wyjątkową sympatią. Może Pan powiedzieć skąd to wynika?

Zdecydowanie tak. I tutaj myślę, że jest też odpowiedni moment aby podziękować za zaproszenie do tego wywiadu. To dla mnie duży zaszczyt i przyjemność.
Przechodząc do samego pytania, zaczęło się to wszystko w 2010 roku gdy przyjechaliśmy w grudniu na mecz I-ligowy z Górnikiem. Wtedy to między innymi Ty, odebrałeś nas z dworca, razem z ekipą młodych kibiców Górnika i zadbałeś o nas. Później wizyta już jako prezes klubu w sezonie 2018/2019 z moimi przyjaciółmi i znowu opieka oraz gościna jaką wspominamy do dziś. Moja ostatnia wizyta w sezonie 2021/2022 na finałach z Sokołem to podsumowanie całej relacji. Świetne rozmowy i ugoszczenie mnie przez kibiców Górnika przed meczem oraz przez sam klub w trakcie meczu. Tutaj specjalne podziękowania i pozdrowienia dla Rafała Glapińskiego. Wiem, że to nie był dobry weekend dla Górnika, ale ja go zapamiętałem na długo i stąd mój ogromny sentyment oraz szacunek dla kibiców i samego klubu Górnik Wałbrzych. Cieszę się, że w tym sezonie tak liczna grupa kibiców odwiedziła nas w Bydgoszczy i mogliśmy się odwdzięczyć za to jak ja zawsze byłem i mam nadzieję, będę witany w mieście Wałbrzych.


Jak dobrze wiadomo kibice Górnika są bardzo anty jeśli chodzi o dziką kartę. Co sądzi Pan na temat awansów przez kupno dzikiej karty?

To jest bardzo skomplikowany temat. Szanuje bardzo kibiców i klub za to jaką drogą zmierza. Sam jako kibic w tej kwestii miałem podejście zero jedynkowe. Wiem jednak że jako prezes klubu muszę patrzeć na dobro klubu - a nie własne przekonania. Czasami władze klubu stoją przed trudnymi decyzjami. W idealnym sportowym świecie nie powinno być dzikich kart czy zaproszeń pomimo spadku. Wiem jednak z własnego doświadczenia, że gdyby nie zaproszenie do I ligi, po spadku w sezonie 2013/2014 najprawdopodobniej dziś nie gralibyśmy razem w niedzielę spotkania ligowego, bo na 99 % nie byłoby nas na tym poziomie, o ile w ogóle byśmy przetrwali jako drużyna seniorska.


Zeszły sezon zakończył się dla Was spadkiem z ekstraklasy, co gorsza po decydującym przegranym meczu derbowym z Toruniem. Co zaważyło na tym że nie udało się Wam utrzymać w najwyższej lidze?

Na końcu zdecydowały o tym błędne decyzje zarządu klubu i mojej osoby jako prezesa zarządu. Ja jako prezes odpowiadam za końcowy wynik i biorę odpowiedzialność za ten spadek. Wiadomo, drużynę buduje i zarządza nią trener, grają zawodnicy ale spada klub i zarząd. My zostajemy dalej z klubem i My musimy przywrócić go do ekstraklasy. Myślę, że za długo czekaliśmy ze zmianą trenera. Ale to wiem dziś jak się nie udało utrzymać.


Ten rok jest dla Was szczególny bo obchodzicie 100 lat istnienia klubu. Jakie było najlepsze wspomnienie związane z Astorią jako Bartłomieja Dzedzeja kibica i Bartłomieja Dzedzeja prezesa?

To jest świetne pytanie bo powoduje, że mam dreszcze. Jako kibica zdecydowanie najlepsze wspomnienie to mecz z AZS Tempcold Warszawa i spotkania domowe w Bydgoszczy. Na 30 sekund przed końcem przegrywaliśmy 6 punktami. Jednak dwie trójki Przemka Gierszewskiego i rzut Doriana Szyttenholma dał nam wygraną.
Jako prezesa to są dwa momenty: pierwszy to awans do I ligi w sezonie 2011/2012, który był moim pierwszym na stanowisku prezesa. W barażach w Ostrowie Wielkopolskim graliśmy ze Stalówką pierwszy mecz. Nikt nie wierzył w naszą wygraną. Stal była faworytem. Znowu 30 sekund do końca przegrywamy chyba 6 punktami, jednak dwie prawie identyczne trójki Sebastiana Laydycha dały nam dogrywkę, a w niej nie pozostawiliśmy złudzeń Stali. Drugie to wygrana seria 3:0 ze Śląskiem, faworytem finału I ligi. Mecz numer 3 w Bydgoszczy, pełna hala i upragniony awans do ekstraklasy.


W tym sezonie zainwestowaliście w prawdziwe gwiazdy I-ligowych parkietów pokazując tym samym że liczy się tylko awans. Jak ocenia Pan dotychczasowe wyniki swojego zespołu?

Na wstępie, zawsze się uśmiecham jak czytam ile to wydaliśmy na zespół. I jak to m.in. Górnik, Krosno czy SKS, ma 2-3 razy mniejszy budżet niż My. Od początku powiedzieliśmy, że interesuje nas awans, że budżet będzie w okolicach 3 mln i kluby które wymieniłem wcześniej wcale nie mają dużo mniejszego budżetu. Zatrudniłem ludzi którzy uwierzyli w cel oraz nie bali się przyjść do klubu który jako jedyny głośno od początku powiedział co go interesuje. Dotychczasowe wyniki są zdecydowanie poniżej poziomu i możliwości tej drużyny. Natomiast to jest nasza wspólna odpowiedzialność. Całego klubu. Zarządu, sztabu i zawodników. Jesteśmy w tym razem. Wiemy na co nas stać i jestem przekonany, że drużyna w najważniejszym momencie pokaże w 100% swój potencjał.


Co będzie najtrudniejsze w meczu z Górnikiem? Na co będziecie musieli zwrócić uwagę w starciu naszych drużyn?

Najtrudniejsze w teorii będzie granie przed Wałbrzyskim Kotłem. Wiem, że atmosfera jest tutaj zawsze gorąca i wielu zawodników nie radzi sobie z presją jaką wywierają kibice Górnika Wałbrzych. Dodatkowo Górnik jest drużyną która gra bardzo równo, ma zbilansowany i zróżnicowany skład. Doświadczenie przenika się z młodością. Wasza drużyna na pewno będzie chciała wziąć rewanż za mecz w Bydgoszczy. Wierze, że nasi koszykarze wspólnie stworzą świetne widowisko, że emocje będą buzowały, a wszyscy będą kończyć mecz na stojąco. Marze, aby w przenośni „uciszyć halę” i wygrać na gorącym terenie w Wałbrzychu.

<-- Cofnij

Publikowane na tym serwisie komentarze są tylko i wyłącznie osobistymi opiniami użytkowników. Serwis nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za ich treść. Użytkownik jest świadomy, iż w komentarzach nie może znaleźć się treść zabroniona przez prawo.
dodaj komentarz | Komentarze:
Grafika: StrzeliStudio / Html&css: adrian-pawlik.pl / hosting: www.hb.pl