gornik
     
Newsy

<-- Cofnij

Historia: Mój ostatni raz.../ 2013-07-09 08:26:08 / Marcin Durczak /

Grażyna Kulesza Szypulska - Huknęło jak grom z jasnego nieba. Ostatni trening, ostatnia impreza, rozkaz wyprowadzki…. Słowem tragedia! Szybko uruchomiłam znajomego. Kazałam rzucać wszystko i lecieć z aparatem fotograficznym. Kolega, mimo padającego nieustannie deszczu, pobiegł. Sfotografował. Chyba to były ostatnie zdjęcia „Teatralnej” w wydaniu, w jakim ją znamy…. Jacku, zapisałeś się w historii naszego Górnika…dziękuję!

Czy wiecie, że kiedyś w języku koszykarskich kibiców nie funkcjonowała nazwa „Teatralna”, że kiedyś w ogóle tego miejsca nie nazywano inaczej niż po prostu „hala”? Kiedy padało to słowo, wszyscy wiedzieli, o jaki obiekt chodzi, gdzie się znajduje i co się w nim dzieje. No tak, wiecie już, że wtedy była inna hala, lepsza, większa… Jednak mówiąc o tamtej, na Białym Kamieniu, używano różnych określeń, tutaj trzeba było podać lokalizację, właściciela, lub po prostu – to była „tamta hala”… Nasza swą nieformalną nazwę otrzymała po otwarciu hali OSiR-u. teraz grało się na „Teatralnej” lub na „Osirze”. Szczerze mówiąc, długo do OSiR-u nie mogłam się przekonać… Myślałam, że już nigdy już nie zobaczę Górnika na mojej hali… Jak bardzo się myliłam…



Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że w sezonie 2011/2012 nie będzie mojego Górnika w żadnej lidze seniorów. Klub się rozsypał.
We wrześniu grupa fanatyków wałbrzyskiej koszykówki zgłosiła drużynę do rozgrywek III ligi! Wszystko się we mnie śmiało! I oczy, i serce, i dusza, i usta, i wszystkie mięśnie! Wieści nadchodzące z Wałbrzycha „internetem” zawsze były dobre. Drużyna składała się z młodych chłopców i nie liczono na sukcesy nawet w III lidze. Ale w tej całej koszykarskiej zabawie było jeszcze coś, owe „COŚ” co było dla mnie najciekawsze i równie ważne jak postępy młodych koszykarzy.

Górnik powrócił na „Teatralną”.

W starej poniemieckiej rzeźni, przerobionej na salę sportową spędziłam swoje dzieciństwo. Tu przychodziłam razem z rodzicami, tu uczyłam się podstaw koszykówki, kibicowania. Tu zrozumiałam, że Wałbrzych to moja mała Ojczyzna, a reprezentujący go koszykarze to symbol miasta. Przez kilka lat, po wyjeździe z ukochanego Wałbrzycha, jedynie przechodziłam obok mojej hali. Bałam się wejść do środka. Bałam się, iż widok obecny zamaże wspomnienia z dzieciństwa. Któregoś roku, wychodząc z teatru, zaryzykowałam. Było inaczej, ale odżywały wspomnienia wydarzeń, ludzi, z których część już odeszła na drugą stronę....Wspomnienia zostały. Obraz dzieciństwa nie zatarł się.
W latach osiemdziesiątych koszykarze przenieśli się do innej hali, większej i lepszej. „Teatralna” służyła wiernie dzieciom i młodzieży. Czasami trafiałam na ich mecze koszykówki i siatkówki. Prosiłam młodych o zrobienie mi zdjęć na tle boiska, widowni, w mojej szatni…Cieszyłam się, że stara hala jeszcze żyje.

Tymczasem w 2011 roku Górnik powrócił na „Teatralną”! Początkowo nie wierzyłam ani opisom meczy, ani zdjęciom. Po Wałbrzychu krążyły plotki, że będzie rozebrana na cegły, bo pobliski teatr dramatyczny chce zrobić na jej miejscu parking; że zrobi się z niej miejsce do handlu, że w ogóle po co ta rudera skoro w Wałbrzychu buduje się hala sportowa z prawdziwego zdarzenia.
Tymczasem rudera zmartwychwstała. I to nie tylko dzięki sportowcom.

Reanimacji starego obiektu dokonali właśnie kibice. Na zdjęciach i zamieszczanych w internecie filmach widziałam halę pełną kibiców ubranych w klubowe biało-niebieskie barwy, z flagami, bębnem, dopingujących młodych chłopców grających na parkiecie. Z odległości 600 km to wszystko było nie do uwierzenia. Musiałam przekonać się na własne oczy. Zimą 2012 roku znalazłam się w Wałbrzychu. Z autobusu miejskiego wysiadłam na Placu Grunwaldzkim. Chwilę postałam rozglądając się wokół i wypatrując znajomych. Z kolejnego autobusu wysiadło kilku młodych ludzi. „Dzień dobry” – usłyszałam. Spojrzałam na człowieka. No nie znam, tego akurat nie znam. „Dzień dobry” – odpowiedziałam. A może człowiek mnie z kimś pomylił? Ruszyłam ulicą Słowackiego, potem Lewartowskiego i wreszcie jest – „Teatralna”. Ciągle taka sama. Ciągle taka jak za mego dzieciństwa. I ciągle stoi przy teatrze. Weszłam do środka. „Dzień dobry! Dobrze, że pani już jest!”. Ratunku! Kto to? Widzę, że dwóch młodych, ale kim są? Wiem, że kibicami Górnika. Ale....Dzięki ci Facebooku, są wśród moich znajomych....Wstęp na trzecioligowe mecze jest bezpłatny, jednak tym razem kibice zbierali pieniądze na cel charytatywny. Wrzuciłam je do puszki. Otworzyłam drzwi do najważniejszej części obiektu: boisko i widownia. Czyżbym cofnęła się w czasie?

Widownia wypełniona była do ostatniego miejsca. Na boisku trwała rozgrzewka. Kiedyś już tak było. Dawno temu. Kiedyś ta widownia też była pełna i kiedyś po boisku też biegali koszykarze. 1971, 72, 73.....i teraz 2012....Gęba mi się roześmiała. Jedno „dzień dobry’, drugie....szybka kawa u prezesa klubu, parę słów z trenerem, pojawia się znajomy, z którym znamy się z internetu, jeszcze jeden znajomy, znajomy dziennikarz, jeszcze.....rety, jestem u siebie! Ludzie mnie znają, ja ich też. A najwięcej znajomych jest tam, we „młynie”, tam gdzie jest dusza hali, prawie w tym samym miejscu, w którym przed laty siadywałam oglądając mecze. Oczywiście, że tam. Tam była drewniana ławeczka….Ktoś podaje dłoń, ktoś całuje w policzek, ktoś obejmuje. W „młynie” się nie siedzi, tu się stoi podczas meczu. Stoimy. Krzyczymy. Bęben wybija rytm dopingu. Szaliki nad głowami, śpiewamy o Wałbrzychu. Kiedyś też tak śpiewałam.

Na moment przymykam oczy. Widzę swoich rodziców, pana Stefana, pana Emila, pana Heńka, moich koszykarzy z lat siedemdziesiątych i siebie zaciskającą dłonie z emocji. Mam znowu naście lat i całe życie przed sobą!
Mecz się kończy. Wygraliśmy. Jeszcze tylko małe piwko z kibicami, ze starszymi jestem na „ty”, „Płetwa” zwraca się do mnie „ciociu”. Podoba mi się to. Jest spontaniczne i bardzo prawdziwe.
„Teatralna” znika … Jak zniknęła moja podstawówka, parę kamienic z Nowego Miasta, basen, zanikający stadion….Pewnie tak być musi…Ostatnia impreza, która odbywała się na hali to spotkanie osób niepełnosprawnych. Dla mnie – symboliczna. Ostatnie moje lata mojej pracy w szkole to właśnie praca z ludźmi o specjalnych potrzebach edukacyjnych… Przypadek?

Tyle jeszcze chciałabym napisać o „Teatralnej” …. Jeszcze mam trochę czasu… Słucham „SPG Dystrykt” …Nullo śpiewa:
„(…) grałem z 15 jak Carter,
dokładnie wiem jak pachnie „Teatralnej” parkiet (…).

Fajnie, że młodsi ode mnie zapamiętają moją halę ….

Zdjęcia dzisiejsze: Jacek Chodkiewicz

 

 

Hala - główne wejście do hali w latach 70-tych …

 

Dwie epoki: stara hala i część dobudowana w latach 70-tych…

 


Teatralny kosz…

 


Ostatnia impreza na „Teatralnej”…

<-- Cofnij

Publikowane na tym serwisie komentarze są tylko i wyłącznie osobistymi opiniami użytkowników. Serwis nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za ich treść. Użytkownik jest świadomy, iż w komentarzach nie może znaleźć się treść zabroniona przez prawo.
dodaj komentarz | Komentarze:
Płetwa
2013.07.29 10:27:54
IP: 78.8.167.74
Coś wspaniałego! ;) "Nasze miejsce-PLAC TEATRALNY..."
Gregor
2013.07.17 21:27:57
IP: 78.88.211.91
A pamietacie jak Żywar wrócił z Ameryki i wszedł do hali w kapeluszu a cała hala wstała i krzyczała Jerzy Żywarski to byly piekne chwile
satyr
2013.07.12 10:12:12
IP: 86.183.104.130
Żywar z bandażem na głowie był w OSiRZe;)
ks
2013.07.11 08:51:36
IP: 87.105.201.182
łezka...
kierzan
2013.07.09 22:14:07
IP: 109.241.7.78
od łebka wychowany na tej hali mama ś.p. pracowała ŻYWAR Z BANDAŻEM NA GŁOWIE I STASIU ANACKO KTÓRY PRAWIE SAM WYGRAŁ MECZ ZE ŚLUNSKIEM KAWAŁ HISTORII
styrlitz
2013.07.09 14:25:36
IP: 83.6.161.61
Łzy wzruszenia w moich oczach......
Grafika: StrzeliStudio / Html&css: adrian-pawlik.pl / hosting: www.hb.pl