|
Newsy
3-ligowy Górnik KAL-TECH Wałbrzych - Wywiad/ 2025-12-15 07:21:30 / Marcin Durczak /
walbrzych.dlawas.info - Hasło „Wałbrzych miasto koszykówki” nabiera sensu dopiero, gdy przyjrzymy się, ilu młodych ludzi trenuje w Akademii Koszykówki Górnika Wałbrzych. Jakiż jest ich zapał i poświęcenie, ale trzeba też uczciwie przyznać, że mają odpowiednie warunki do uprawiania swojej ulubionej dyscypliny sportu. I między innymi o tym rozmawiamy z Jarosławem Krzymińskim, członkiem zarządu Stowarzyszenia Górnika Wałbrzych 2010. Które pilnuje, by w akademii działo się dobrze, a od niedawna prowadzi także klub w III lidze. Artykuł z ostatniego wydania dwutygodnika "Wiesz Co". Jak się mają rezerwy koszykarskiego Górnika Wałbrzych? - (Zdziwienie). To nie są rezerwy. Celowo tak zacząłem naszą rozmowę, bo wielu kibiców myśli, że klub grający w III lidze to druga drużyna Górnika występującego w ekstraklasie? - Ale tak nie jest! Górnik KAL-TECH Wałbrzych to po prostu odrębny klub, prowadzony przez Stowarzyszenie Górnik Wałbrzych 2010. To miejsce, w którym mogą rozwijać się najzdolniejsi juniorzy z naszej Akademii Koszykówki. Dodam jeszcze, że jako stowarzyszenie mamy 49 procent udziałów w spółce Górnik Kosz, która z kolei odpowiada za drużynę występującą w ekstraklasie. Trochę to skomplikowane. - Ale tylko trochę. Musiałem to wytłumaczyć, bo faktem jest, że wielu kibiców nie rozumie tych zależności. Teraz myślę, że wszystko będzie już jasne. Co zatem łączy oba zespoły? - Poruszyłeś delikatną rzecz. Zgodnie z przepisami PLK zespół występujący w ekstraklasie powinien mieć podpisane porozumienie o szkoleniu dzieci i młodzieży z jakimś podmiotem zajmującym się najmłodszymi adeptami koszykówki. W tamtym roku z klubem Górnik Zamek Książ mieliśmy podpisany taki dokument, ale w tym już nie, bo nikt jak dotąd nie zgłosił się do nas w tej sprawie. Czyli formalnie waszego III-ligowego klub nic nie łączy z tym występującym w ekstraklasie? - Klubu nie, ale jako stowarzyszenie mamy udziały w spółce o czym wcześniej wspomniałem. I to jest jedyna rzecz łącząca nas. Jednak gdy wychowacie u siebie zdolnego juniora, to jego naturalnym wyborem, aby kontynuować karierę, powinien być wałbrzyski zespół występujący w Orlen Basket Lidze? - Bez dwóch zdań. To jest coś naturalnego. Przecież najbardziej uzdolnionego chłopca nie wytransferujemy do Śląska Wrocław, czy WKK (śmiech). On ma trafić do Górnika Zamek Książ i tam kontynuować swoją przygodę z dorosłym basketem. Jest ktoś taki w waszej Akademii Koszykówki, kto twoim zdaniem za 3-4 lata mógłby zasilić szeregi zespołu z ekstraklasy? - Wiesz, jak to jest z młodymi zawodnikami. Dziś może tego nie być widać, a jutro ich talent może wystrzelić. Mamy wielu utalentowanych zawodników, ale czy za kilka lat ktoś z nich może zacząć występować na najwyższym szczeblu w Polsce? Hm, trudno to ocenić. Cały czas rozwijamy się, mając przecież pełną strukturę w naszej Akademii Koszykówki. Od roczników 2020 do 2007. Oprócz trzecioligowców, są juniorzy, kadeci, młodzicy i kilka grup minikoszykówki. Rywalizujemy we wszystkich rozgrywkach Dolnośląskiego Związku Koszykówki. Dziś 8- czy 9-letni chłopcy za 8-9 lat mogą stać się wybijającymi juniorami. A nam chodzi o to, żeby tak się stało. W jakich rozgrywkach oprócz tych sygnowanych przez DZKosz może szlifować formę młodzież z Akademii Koszykówki? - Uczestniczymy w dwóch dużych projektach. To Jr. NBA i rozgrywki CEYBL. Ten pierwszy to oficjalny program NBA, dotyczący koszykówki młodzieżowej. Nawiasem mówiąc w zeszłym roku w kategorii U-12 jako Portland Trail Blazers zdobyliśmy mistrzostwo. A w tym sezonie jako Los Angeles Lakers bronimy tytułu. W rozgrywkach CEYBL rywalizujemy w kategorii U-14 z drużynami z Europy i to też jest wielkie wyzwanie dla naszych podopiecznych, by zmierzyć się z rówieśnikami z Niemiec, Czech czy Słowacji. To jest część waszego kilkuletniego już projektu „Wychowanek”? - Też. Ale chodzi w nim głównie o to, żeby jak najwięcej dzieci uprawiało koszykówkę i zakochało się w baskecie. Dlatego oddajemy do ich dyspozycji cały sztab ludzi. Jest fizjoterapeuta, motoryk, psycholog, dietetyk i oczywiście szkoleniowcy, których stopniowo przygotowujemy do pełnienia swoich obowiązków, żeby w jak najlepszy sposób pod względem warsztatu byli przygotowani do wykonywania swojej pracy wychowawcy i trenera. Podam prosty przykład. Nasz dietetyk tłumaczy dzieciom, jakie śniadania powinny sobie przygotowywać do szkoły i namawia do picia wody. Jeden z naszych podopiecznych jeszcze rok temu miał kilka zbędnych kilogramów. Dziś jest nie do poznania. Wdrożył zalecenia dietetyka. Tylko tyle i aż tyle. Nawet, jeśli ten chłopiec nie będzie profesjonalnym koszykarzem, to wyrobił w sobie nawyki, które pomogą mu w dorosłym życiu. Podobno nie możecie opędzić się od chętnych rodziców, chcących zapisać swoje pociechy na treningi w Akademii? - Nie przesadzaj. Przyjmujemy każdego, kto tylko do nas się zgłosi. Nie robimy żadnej selekcji typu „ty nadajesz się, a ciebie musimy odesłać do domu, bo masz za dużo kilogramów albo jesteś za niski”. Absolutnie nie, każde dziecko dostaje u nas szansę! U nas może trenować każdy i dlatego mamy w Akademii Koszykówki ponad 200 zawodników i prowadzimy 12 zespołów na różnych szczeblach. Dziś ci, którzy kończą przygodę z Akademią Koszykówki Górnika Wałbrzych, mają okazję rywalizować w dorosłym baskecie właśnie w III lidze? - Tak, a ten, powiedzmy, „seniorski” zespół powołaliśmy, żeby dopełnić całą strukturę szkoleniową w naszym stowarzyszeniu. W akademii szkolimy młodzież, a w III lidze chcemy tym najbardziej utalentowanym zawodnikom dać szansę. Juniorom i naszym wychowankom wracającym z wojaży po Polsce. To też miejsce, żeby młodzi koszykarze, na co dzień występujący w kategoriach kadetów czy juniorów, nabierali doświadczenia w starciu z „kilogramami” i „centymetrami” dorosłych zawodników. Marzy wam się awans o szczebel wyżej? - Marzenia to jedno, a realia to zupełnie inna para kaloszy. Górnik KAL-TECH powstał po to, by ogrywać młodzież. Nie mamy ambicji wspinania się po poszczególnych szczeblach ligowych rozgrywek. Nie będziemy konkurencją dla Górnika grającego w ekstraklasie. Raczej mamy być dla niego wsparciem w rozwoju młodych koszykarzy. Zainteresowanie koszykówką widać jednak też na III-ligowych meczach Górnika. Jak udaje wam się szczelnie wypełniać Halę Wałbrzyskich Mistrzów na każdym spotkaniu? - To jest prosta zależność. Ludzie chcą oglądać „swoich” zawodników. Na mecze przychodzą rodzice i dziadkowie tych młodych graczy. Dziewczyny, koledzy z klasy, nawet sąsiedzi. Staramy się budować lokalną społeczność wokół naszej koszykówki. Żeby „swój” mógł obejrzeć na boisku „swojego”. A jeśli na mecz przyjdzie z ojcem lub starszym bratem jakiś 10-latek i pomyśli „ta koszykówka, to naprawdę fajna sprawa” - i zapisze się do naszej Akademii, to już w ogóle będzie pełnia szczęścia. Ten chłopak może okazać się jakimś nieodkrytym talentem. Po to też to robimy, żeby wyłuskiwać i szkolić młodych ludzi chcących uprawiać basket. Żeby wychować kolejnego Durskiego, Niedźwiedzkiego czy Balcerowskiego. Nie bez znaczenia są na meczach też atrakcje dla kibiców... - O, zdecydowanie, opakowanie meczu jest na profesjonalnym poziomie. W konkursie układania puzzli można wygrać koszulkę z autografem Damiana Durskiego, do każdego biletu dodajemy przekąski, mamy profesjonalnego spikera podgrzewającego atmosferę, w przerwach na parkiecie występują cheerleaderki, do tego są innego konkursy i zabawy, po hali chodzi maskotka, z którą można zrobić sobie zdjęcie. Nasze mecze to dwie godziny rodzinnej zabawy. Popraw mnie, jeśli się mylę. Wasze mecze to świetna atmosfera, występy miejscowych, utalentowanych koszykarzy i możliwość wygrania nagród? - Tak to można w wielkim skrócie powiedzieć. Zapraszam na jeden z naszych meczów. Sam przekonasz się, jak to wygląda. Słowem, Wałbrzych to miasto koszykówki? - Zdecydowanie tak!
Publikowane na tym serwisie komentarze są tylko i wyłącznie osobistymi opiniami użytkowników.
Serwis nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za ich treść.
Użytkownik jest świadomy, iż w komentarzach nie może znaleźć się treść zabroniona przez prawo. dodaj komentarz | Komentarze: |
|